sobota, 17 października 2009

Letni wypad do ZMY

Foxik ma wyjechane do ZMY.



W sumie wypadów kilka, ale kto by to zliczył.

Pierwszy wyjazd do ZMY. Klubowo ZMY jest ubogie jak polskie targowiska w oryginalne dresiki, więc pomysł wpadł wyjść na Wieżę. Mój przyjazd zbiegł się z wycieczką mamy do Egiptu, ojciec z tej samotności i wcinania fasolki ze słoików strasznie miły się zrobił i nawet przywiózł drewna, załatwił dużo piwa i szananie, nawet zawiózł nas na miejsce :D Taka promocja się już pewnie nigdy nie powtórzy :P
Dobrze się złożyło bo był w mieście Fidel i Gregor, niestety z lenistwa i ogólnie pojętego zmawiania nam, że pracuje zabrakło Kieła, ale za to przybyły Keczupy, ich znajomi, nawet kulawy Bohen dokuśtykał na miejsce. Efektem imprezy był wariujący upity jak nigdy Gregor :D masa zabawy, chociaż jak się upije to szaleje i rzuca bananami w ludzi. Zdjęć nie ma, jedno nocne, ale muszę poprawić skan.



Zrobiliśmy na miejscu mega menelnię, dobrze że zapomniałem noża z miejsca zabrać toteż wróciliśmy się z Fidelem z rana na miejsce, które w nocy wyglądało spoko, w świetle dnia okazało się, że czystością przebiło nas tylko pole namiotowe w drugi dzień Woodstocku. Miejsca zbrodni nie pokażę, zbyt drastyczne sceny, ale za to upolowałem piwoman'a.







Dnia następnego było nam mało i pojechaliśmy odwiedzić Lipiany, mamę Rafała pracującego w Norwegii i Przemka, który dopiero co wrócił z misji w Ugandzie gdzie pomagał dzieciom (człowiek, który na pewno nie dostanie nobla, chociaż ma i chęci, i czyny, ale prezydentem usa nie jest, za to w naszych sercach zawsze będzie tym, który bezinteresownie pomaga innym). Mama Rafała upiła nas nalewką z dwustu liści wiśni :D a u Przema spotkanie krótkie, Fidel kierowa nie pił :/ ale za to trochę pogadaliśmy, pośpiewaliśmy, szamański taniec i śpiew Przema odgonił chmury i przestało kropić a oczom naszym ukazało się piękne niebo pełne gwiazd.



= = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =

Kolejny wypad do ZMY to była sesja Keczupów PCK. Wyjazd zbiegł się z przyjazdem Gregora z Niemiec, znowu robiłem zdjęcia nieba, ale jeszcze są w puszce. Jak zwykle dziwnym trafem przybył też Fidel, toteż trzeba było to uczcić, lecz pierw zawieźliśmy tatę Fidela na PKP do Gorzowa.







Reszta historii była krótka, piwo, film i Gregor zakończył imprezę bo zmęczony podróżami zasnął.

btw. to są jedne z pierwszych skanów nową zabawką :D w końcu będę miał czym klisze poskanować.

Brak komentarzy: