czwartek, 7 lipca 2011

Rape me...

... again!

Sprawa poważna na tyle na ile poważnie do niej podejść. Mnie babrać się nie chce, ale odnotować fakt warto.
Prawie każdy zdrowo myślący nastolatek kiedyś w żartach fantazjował o zostaniu zgwałconym przez drużynę siatkarek, koszykarek albo co kto lubi.
Fantazje fantazjami, ale 23 czerwca padłem ofiarą takiegoż zbiorowego gwałtu i wcale nie było przyjemnie.
Może przez to, że nie były to wysportowane zawodniczki a cała partia polityczna zrzeszająca płeć przeciwną (do mojej), a może przez to, że nie zgwałciły mnie fizycznie.
Z resztą nie tylko one, takie gwałty zdarzają się często na co pozwala wszechobecne traktowanie wyników guuglowania jako własność zbiorową.

O podobnym zdarzeniu pisałem już tutaj: Ehh, NK i wujek gugle

Wracając do sprawy. Kiedyś byłem i dalej jestem fanem klimatycznego miejsca jakim jest Gontynka.
Popełniłem nawet kilka artykułów na jednym z portali informacyjnych odnośnie tematu ratowania tegoż miejsca. Chociaż bardziej odpowiada mi ono w takim kształcie w jakim jest. Na cholerę mi mega-wielkie-kąpielisko miejskie z setką miejsc parkingowych, produkujące nieograniczone korki na okalających moje osiedle ulicach. Strzał w stopę a nie pomysł genialny.

Znowuż odbiegłem od sedna sprawy.
To jest moje zdjęcie popełnione jeszcze staruszkiem Fuji.



Nic specjalnego. Gontynka jak się patrzy. Syf, bałagan, jacyś spacerujący ludzie i gontynkowy standard (notabene punkt charakterystyczny dla tego zdjęcia):



Zdjęcie w pierwotnej formie znalazło się na mmkowym portalu kilkukrotnie. Zamieściłem je tam, podpis autora jest, jest OK. Link do zdjęcia to http://gfx.mmka.pl/newsph/229923/65452.3.jpg Dzięki temu łatwo wygugla je z racji małej ilości zdjęć gontynkowych w ogóle.



Wprost z tego linka zostało wykorzystane na jakimś tam sobie blogu. Nie raziłoby mnie to gdyby widniał pod nim podpis autora. Kolejne zdjęcia pochodzą z "Agencji Gazeta" i mają podpis, moje nie. Dodatkowo wszystkie włącznie z moim są podpisane przez autora bloga jako "No ale mam...". Walczyć z tym nie ma sensu.



.
..
...
..
.

Wróćmy jednak do głównego wątku wpisu.
Wspomniana partia postanowiła być innowacyjna i w ramach podbudowania swojego wizerunku zorganizowała imprezkę na Gontynce 1 lipca w godzinach 10:30 - 13:30. Pomysł idealny aby zorganizować takie party w takich godzinach.
Statystyki z dnia dzisiejszego (już po imprezie, więc nie wiele się tam zmienia) pokazują iż:

Liczba osób biorących udział: 4.681
Liczb osób, które być może wezmą udział: 467
Liczba osób, które jeszcze nie odpowiedziały: 6.615
Liczba osób, które nie wezmą udziału: 855

Czyli łącznie ok. 12618 osób widziało stronę akcji.

Jestem totalnie apolityczny, nie dotykam, brzydzę się. Popieram takie akcje, w sensie społecznościowe, ale nigdy nie poprę reklamowania partyjnych zagrywek cudzym kosztem. W tym wypadku - moim.

Wizytówką akcji było pewnie zdjęcie, które jakoś wydawało się znajome:





Napisałem "BYŁO" ponieważ postanowiłem zadziałać.
1 lipca napisałem stosownego e-mail'a do przewodniczącej partii Kxxx regionu zachodniopomorskiego Pani Danuty Pxxx-Bxxx o treści stosownej do sytuacji wyrażając swoje niezadowolenie z wykorzystania cudzej własności bez pozwolenia. Jednocześnie zażądałem szybkiej interwencji w sprawie i naprawienia swojego błędu.

Odpowiedź nadeszła na drugi dzień, lecz przeczytanie jej graniczyło z cudem. Pani Pxxx-Bxxx może i jest przewodniczącą Partii Kxxx regiony zachodniopomorskiego, ale gramatyka, ortografia czy chociażby używanie spacji to dla niej pewnie abstrakcja. Możliwe, że to efekt świętowania sukcesu akcji. W piątek świętowano a w sobotę pisanie było już wyczynem nie lada, wszak aż 70 podpisów pod petycją to też powód do świętowania, nie wiem czy sukcesu czy porażki. Co kto lubi.
Wiadomość udało się rozszyfrować. Przeprosiła dwukrotnie w jednej wiadomości, chociaż nie wiem czy ten drugi wyraz to rzeczywiście było słowo przepraszam. Winę zwaliła na wiceprzewodniczącą Partii Kxxx Panią Magdalenę Kxxx.
Tak więc czekałem na odpowiedź Pani Magdaleny Kxxx.
Odpowiedzi nie dostałem, za to we wtorek na portalu, na którym wykorzystano moje zdjęcie bez mojej wiedzy czy pozwolenia, zdjęcie zostało zmienione przez Pana Daniela Mxxx.

Szkoda tylko, że tamto dalej jest a odpowiedzi jak nie było tak nie ma.



Edit: Dziś po napisaniu posta wyraziłem swoje niezadowolenie na profilu partii i wymuszone bo wymuszone, ale przeprosiny dostałem.
Satysfakcja? hmm, brak. Chodziło o ideę.
Jakieś blogowe dziewczynki dalej będą kraść jak leci, nie upilnujesz wszystkiego a i nic z tym nie zrobisz.
Ale jeśli chodzi o jakieś poważne instytucje itp. np. partie polityczne, no to nie ma zmiłuj, trzeba się upomnieć o swoje.
Nigdy nie zgodzę się aby jakiekolwiek partie polityczne ot tak dobrowolnie używały sobie mojej własności do (prawdopodobnych) gierek politycznych. A że jestem wygodnym stworzeniem, to już na pewno nie za darmo!

Brak komentarzy: